niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 19 "Zaliczył mnie"


Siedzę na ławce w parku i płaczę. Nie rozumiem dlaczego to zrobił... Jeszcze wczoraj obiecywał mi, że będziemy razem na zawsze, a teraz, co? 
To nie jest ten Leon, którego pokochałam. On zawsze był przy mnie, gdy tego potrzebowałam. Przytulał mnie, pocieszał... A teraz? 

***
Zbliża się godzina dwudziesta-pierwsza, a ja nadal siedzę w tym samym miejscu i myślę o nim. To boli, to naprawdę cholernie boli... Zawiodłam się na tak bliskiej osobie mojego serca... Po chwili poczułam, że ktoś siada obok mnie, jednak nie zwracałam na to uwagi. W tej chwili nic mnie nie interesuje... Jedyne czego teraz pragnę, to Leona, aby powiedział mi, że to nie tak, że mnie kocha, że nie może beze mnie żyć... Czy to naprawdę tak dużo? Czy ja mu naprawdę byłam potrzebna tylko do odhaczenia w notesiku zaliczonych? 
- Co się dzieje? - zapytała Lu. Spojrzałam na nią i nic nie mówiąc przytuliłam się do niej. 
- Straciłam go - powiedziałam po chwili. 
- Thomasa? 
- Leona - odpowiedziałam szlochając. 
- Jak to Leona? 
- Lu ja z nim byłam, rozumiesz? Zdradzałam Thomasa, dlatego go zostawiłam, chciałam być z Leonem do końca świata, a on... Zostawił mnie. 
- Rozmawiałaś z nim? 
- A o czym, Lu? 
- Ale on powiedział ci, że z tobą zrywa? 
- Powiedział, żebym wróciła do Thomasa... - Jeszcze bardziej się rozpłakałam. 
- Mam z nim pogadać? 
- O czym ty z nim chcesz gadać? 
- Zranił cię, nie pozwolę na to, aby jakiś debil, łamał serce mojej przyjaciółce! 
- Uspokój się, Lu. Przejdzie mi... 
- Już to widzę.. Najbliższy rok, przed TV z żelkami i paczką chusteczek - mówi, a ja się cicho śmieję -Albo ty z nim pogadasz, albo ja - stawia warunek. 
- Okej, pogadam z nim, jutro... Jesteś straszna. 
- Wiem Vils - mówi i ponownie mnie do siebie przytula. 

*** 

Właśnie wchodzimy do domu. Po półgodzinnej namowie blondynki, zgodziłam się nie zostawać na noc w parku. 
- Fran, jesteśmy! - krzyknęła Lu ściągając buty, a ja obojętnie przeszłam obok niej i usiadłam na kanapie, okrywając się kocykiem i płacząc. 
- Viola... Co się dzieje? - podbiegła do mnie Włoszka. Ja jedynie pokiwałam głową, że nie chcę mówić i wskazałam na Ferro, która wszystko wie. Blondynka zaczęła wszystko opowiadać, a ja usłyszawszy jego imię ponownie się rozpłakałam. Dziewczyny widząc mnie, poszły do kuchni, i dobrze. Chcę pobyć sama. Ewentualnie z Leonem, za którym tak tęsknie... Za jego uśmiechem... Oczkami... Tą idealną fryzurką... Na moich policzkach pojawił się kolejny strumień łez. Dlaczego to się tak potoczyło?! Mogłam, się domyślić, że historia z facetem, z którym pierwsze wspomnienie to pobudka w łóżku, nie zakończy się dobrze... Boże, jaka ja głupia... Zostawiłam Thomasa, okłamywałam przyjaciółki, dla takiego idioty... Co prawda, przystojnego, ale wciąż idioty. Po chwili do pokoju wróciły dziewczyny i dały mi do rąk herbatę. Akurat teraz, gdy mam ochotę nic nie jeść i nie pić... Usiadły obok mnie i z żalem w oczach przyglądały mi się. 
- Viola... A wy się kłóciliście? Miał jakiś powód? - zapytała Brunetka. 
- Zaliczył mnie - odpowiedziałam i wzięłam łyka herbaty. 
- Co? - zapytały w tym samym momencie. 
- Spałam z nim. Po nieprzyjętych zaręczynach... - powiedziałam z delikatnym uśmiechem, przypominając sobie te wydarzenie. Jednak mój uśmiech szybko zszedł, gdy ponownie uświadomiłam sobie, że Mój Leoś, nie jest już moim Leosiem. Teraz pewnie należy do tej blondynki z parku... Ughh! Pieprzona miłość..! 
- A co jeżeli będziesz w ciąży? Zabezpieczaliście się? 
- Nie będę. 
- Zabezpieczaliście się? 
- Nie będę w ciąży. Nie chcę. Nie z nim. 
- Viola... Zabezpieczaliście się? 
- Nie. 
- A jak będziesz w ciąży? 
- To będę miała dziecko. 
- To wy będziecie mieli dziecko. 
- Bronisz go?! 
- Nie, uświadamiam cię, że musisz z nim to wytłumaczyć. 
- Kiedy ja go nie chcę widzieć! 
- Bo cię zranił... Ale jak wytłumaczycie sobie wszystko, to może wszystko być dobrze. Musisz coś z tym zrobić. 
- On widział jak całowałam się z Thomasem - Powiedziałam po chwili, nie zważając na jej wypowiedź. 
- Jeżeli przez to cię zostawił, to jest totalnym kretynem, ale może udałoby się to wytłumaczyć... 
- Zostawcie mnie samą... - powiedziałam, a one spojrzały na mnie ze współczuciem. 
- Na pewno? 
- Tak - odpowiedziałam i czekałam, aż wyjdą. Gdy już zniknęły z mojego pola widzenia, zaczęłam płakać jak mała dziewczynka. 

*** 

Obudziłam się o dziewiątej. Spałam może jakieś dwie godziny... W mojej głowie cały czas jest Leon... Dlaczego to musi tak boleć? Dlaczego nie mogę o nim zapomnieć i żyć tak, jakby nigdy nie pojawił się w moim życiu? 
- Violetta zbieraj się, zaraz zawożę cię do Leona - krzyknęła blondynka. 
- Nie ma takiej opcji! 
- Jak ty z nim nie pogadasz, to ja z nim pogadam! 
- To sobie z nim gadaj! - krzyknęłam i po raz kolejny, poczułam spływające łzy. 
- Violetta... Musisz to załatwić... 
- Ale jak? Kiedy ja go kocham i nie wyobrażam sobie życia bez niego?! A świadomość, że po seksie mnie zostawił, wcale mi nie pomaga! Jak ja mam mu spojrzeć w oczy? Co mam mu powiedzieć? "Już sobie przypomniałeś, że byliśmy razem?" 
- Rozumiem cię, ale nie możesz zamknąć rozdziału, którego nie rozumiesz. 
- Nie, nie wiesz jak to jest. Nikt cię nigdy nie zostawił z dnia na dzień, nie wiesz, jakie to uczucie! 
- Ale wiem, co trzeba wtedy zrobić, a ja nie pozwolę na to, abyś siedziała tu całymi dniami i płakała. 

*** 

Po czterogodzinnym wykładzie blondynki, dlaczego powinnam pogadać z Leonem, zgodziłam się. Mam gdzieś to, że moje oczy są czerwone od płaczu, że mój głos jest zachrypnięty, fryzura w nieładzie, a cichy nie świeże. W tej chwili mnie to naprawdę nie obchodzi. Modlę się w myślach, by on powiedział mi, że za mną tęskni, że nie chciał tego i żebym mu wybaczyła. 
Po chwili dojechałyśmy. Niepewnie wysiadłam z auta i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Zauważyłam, że Leon je otwiera, dlatego mój oddech się znacznie przyśpieszył. 
- Aaaa... to ty - powiedział z rozczarowaniem. 
- A kogo się spodziewałeś? 
- Po co przyszłaś?
- Po to, bo miałam choć odrobinę nadziei, że nasz związek, nie został skreślony, ale teraz wiem, że będąc z tobą marnowałam swój czas. Mam za to nadzieję, że ty się świetnie bawiłeś - odpowiedziałam zła i nie czekając na odpowiedź z jego strony wsiadłam do auta. 

*** *** ***
Witam po dość długiej przerwie!
Koniec Leonetty, ale... czy na długo?
To wszystko w kolejnych rozdziałach :* 
Zapraszam do komentowania i do zakładki "Pytanie do bohatera" <--- Kilk.
Buziaki!
Suzzy <3 

4 komentarze:

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !