Siedzimy teraz wszystkie na kanapie i rozmawiamy. Razem z Franceską próbujemy przekonać blondynkę, aby nie robiła mojemu bratu takiej awantury, jednak ona jest nieugięta.
-Wy naprawdę nie rozumiecie? Oni byli na randce.
-Zrozum, że to nie była randka... On kocha tylko ciebie, chciał być tylko miły wobec tamtej dziewczyny.
-My się umówiliśmy w parku, a gdy przyszłam co zobaczyłam? Jak on siedzi na ławce z tą brunetką, jedzą lody, rozmawiają i się śmieją. Nie brakowało mu wtedy mnie!
-Lu, jesteście zaręczeni, nie powinniście się kłócić. Jak ci cię oświadczał, chyba wiedział, że tylko z tobą chce być do końca życia- powiedziałam i spojrzałam na blondynkę.
-Ale wy nawet nie wiecie jak mnie to zabolało...- spuściła głowę.
-Ale on ci to wytłumaczył. Ufacie sobie i chyba nie sądzisz, że ich coś łączy.
-Boje się. Widziałam jak ona na niego patrzyła, do tego nie jest brzydka, a Fede, jak każdy facet, czasem nie umie się pohamować...
-Ale on ci to wytłumaczył. Ufacie sobie i chyba nie sądzisz, że ich coś łączy.
-Boje się. Widziałam jak ona na niego patrzyła, do tego nie jest brzydka, a Fede, jak każdy facet, czasem nie umie się pohamować...
-Nie bój się o to, nie zrobi niczego co by cię zraniło- zapewniłam ją i przytuliłam. Mocno się we mnie wtuliła.
-Na pewno?
-Tak. Znam go i Wiem, że cię bardzo mocno kocha.
-Dziękuję- uśmiechnęła się delikatnie.
-Nie dziękuj. Po to mnie masz.
***
-Co się tak szczerzysz?- zadałam pytanie mojej przyjaciółce. Siedzi na kanapie i zamiast skupiać się na filmie, ciągle gapi się w telefon i coś klika.
-Umówiłam się z Diego!- uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-Znów? Przecież wczoraj się widzieliście.
-No tak, ale dziś znów się spotkamy.
-Fran, jest osiemnasta, co wy będziecie robić?
-Zaprosił mnie na kolację, przepraszam muszę iść się przygotować, pomożecie mi? Chcę wyglądać wspaniale- Westchnęłam. Spojrzała na nas błagalnym wzrokiem.
-Zrobię z ciebie sex bombe- uśmiechnęła się blondynka i poszła z nią na górę, a ja zostałam na kanapie i wlepiałam oczy w film, który coraz bardziej mnie pochłaniał.
-Violetta, chodź!- usłyszałam krzyk Ferro po kilku minutach.
-Po co?- zapytałam niechętnie.
-Muszę znać twoją opinię na temat jej wyglądu.
-Idę- Niechętnie wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam na górę. Już po kilkunastu sekundach zobaczyłam Franceskę. Wyglądała.... Wspaniale. Nie do poznania. Granatowa sukienka, włosy w falę, mocny makijaż, podkreślający jej oczy i usta. Na nogach wysokie-dziewięciocentymetrowe czarne szpilki, a na szyi wisiorek.
-Fran... Wyglądasz... Woow...- powiedziałam z niedowierzaniem. Lu potrafi zrobić niewiarygodne rzeczy... Zobaczyłam jak na twarzy brunetki pojawia się uśmiech, po czym sama się uśmiechnęłam.
-Muszę już iść. Dziękuję- spojrzała na Ludmiłę i ją przytuliła. Po chwili podeszła do mnie i uczyniła to samo.
-Baw się dobrze.
-Tylko wróć przed północą!- powiedziałam jak zaczęła schodzić na dół.
-W rodziców się bawicie?- zaśmiała się.
-Wiesz... Nie byłabym zachwycona jakby zapłodnił cię już na drugiej randce- powiedziała blondynka, a ja się zaśmiałam.
-Ha ha ha- spojrzała na nas z irytacją i wyszła. Spojrzałam na blondynkę i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
***
-Jak było na randce?- zapytałam Brunetkę, gdy po dwudziestej trzeciej wróciła do domu.
-Było wspaniale...- Uśmiechnęła się- Poszliśmy do restauracji, zamówiliśmy spaghetti... A później spacer z widokiem na gwiazdy..
-Mmmm... Widzę, że ten Dieguś to jakiś romantico hombre- Zaśmiała się blondynka.
-A żebyś wiedziała- wytknęła jej język, a ja ze śmiechem je obserwowałam- Dobra, powiedz, czy pogodziłaś się z Fede- zmieniła temat.
-Nie rozmawialiśmy od naszej kłótni...- Zasmuciła się.
-Pewnie chcę ci dać czas, abyś znów się na niego nie wkurzyła- powiedziałam, dając jej otuchy.
-Wiem, ale czuję, że za mocno go potraktowałam.
-Porozmawiacie sobie jutro i wszystko pomiędzy sobą obgadacie. Będzie dobrze- tym razem głos wzięła Franceska.
-Wiem- westchnęła. Po chwili usłyszałyśmy głos dzwonka. Zdziwiłyśmy się, bo kto może przyjść do nas po dwudziestej trzeciej, bez zapowiedzi i jeszcze dzwonić jak opętany?
-Może twój Romeo czegoś zapomniał- powiedziała blondynka i podeszła do drzwi, które po chwili otworzyła.
-Violetta... To chyba do ciebie- powiedziała, a ja podeszłam tam i zauważyłam Thomasa.
-Hej- uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. Chciałam mu dać buziaka, ale się odsunął- O co chodzi?- zapytałam przestraszona.
-Ty mi powiedz o co chodzi- Jego ton był trochę surowy, miał grymas na twarzy, nie wyglądał na zadowolonego...
-Nie rozumiem... Thomas.. Co się dzieję?
-Musimy porozmawiać- powiedział poważnie.
-O czym? Dlaczego przychodzisz tutaj praktycznie o północy, bez zapowiedzi. Dlaczego jesteś taki...? Co się dzieję?
-Widziałem cię z tym twoim znajomym... Leonem- zaczął, a ja bałam się usłyszeć tego, co powie za chwilę- niósł cię na rękach, śmialiście się, i rozmawialiście.
-Thomas, ja ci mogę to..
-W tedy zrozumiałem...- przerwał mi. Spojrzałam w jego oczy w których było zamieszanie, smutek, ale też niepewność- Że przy mnie taka nie jesteś.. Mówisz, że mnie kochasz, ale szczerze mówiąc, teraz nawet nie wiem, czy w to wierzę...
-Thomas, proszę cię..- na moich policzkach pojawiły się łzy.
-Nie chcę cię stawiać w niezręcznej sytuacji.. Widziałem, jak ten twój kolega się na nas patrzył, gdy się całowaliśmy- Patrzałam na niego ze smutkiem w oczach i niechętnie słuchałam tego co ma do powiedzenia- Domyślam się, że on też coś do ciebie czuję.
-Jak to 'też'?- zapytałam już totalnie przez łzy.
-Mówiłem ci już. Przy mnie się tak nie cieszysz. Widać to. Twoje oczy miały jakieś magiczne ogniki, iskierki.. Znam cię.
-Nie, nie znasz mnie. Nie znasz mnie skoro tak mówisz. Jak w ogóle tak możesz myśleć? Thomas! Zawsze byłam wobec ciebie szczera...
-Nie wiem co czujesz...- Zaczął tak, jakby nawet nie słuchał tego, co przed chwilą do niego powiedziałam- Ale chcę abyś była szczęśliwa. Niekoniecznie ze mną. Rozumiem, że nie decydujemy o własnych uczuciach...
-Jak chcesz z nią zerwać to to zrób! A nie owijasz w bawełnę, dając jej nadzieję!- krzyknęła wkurzona blondynka, która przyglądała się całej tej sytuacji.
-Znamy się od lat i dlatego mam nadzieję, że na to pytanie odpowiesz mi jak najbardziej szczerze- przytaknęłam i spojrzałam przez łzy, na niego, z najmniejszą nadzieją- Czujesz coś do niego? Jeżeli tak, to usunę się z twojego życia na zawsze. Zapomnisz o mnie. Będziesz z nim szczęśliwa, a ja wkrótce, znajdę kogoś nowego, kogoś kto zapełni pustkę po tobie. Chcę tylko, abyś była szczęśliwa...- spojrzałam na niego. W mojej głowie, w tej sekundzie pojawiły się wszystkie momenty związane z Thomasem, ale też z Leonem. Jego głos.. Te esm... Gra w butelkę... To jak się całowaliśmy... Wszystko. Moje uczucia i emocje, które w tamtych chwilach mną władały... I powróciłam do rzeczywistości. Czy ja naprawdę chcę być z Thomasem?
*** *** ***
Wiem, długość nie powala ;D
W dodatku nie ma Leonetty, ale jak myślicie, Thomasletta się rozpadnie? Podzielcie się w komentarzach!
Przepraszam za błędy !
Mam nadzieję, że Wam się podoba, bo mnie bardzo!
Buziaki!!! :**
Suzzy V.
5 komentarzy = N E X T ! ! ! (choć mam nadzieję, że będzie więcej ;p)
-Na pewno?
-Tak. Znam go i Wiem, że cię bardzo mocno kocha.
-Dziękuję- uśmiechnęła się delikatnie.
-Nie dziękuj. Po to mnie masz.
***
-Co się tak szczerzysz?- zadałam pytanie mojej przyjaciółce. Siedzi na kanapie i zamiast skupiać się na filmie, ciągle gapi się w telefon i coś klika.
-Umówiłam się z Diego!- uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-Znów? Przecież wczoraj się widzieliście.
-No tak, ale dziś znów się spotkamy.
-Fran, jest osiemnasta, co wy będziecie robić?
-Zaprosił mnie na kolację, przepraszam muszę iść się przygotować, pomożecie mi? Chcę wyglądać wspaniale- Westchnęłam. Spojrzała na nas błagalnym wzrokiem.
-Zrobię z ciebie sex bombe- uśmiechnęła się blondynka i poszła z nią na górę, a ja zostałam na kanapie i wlepiałam oczy w film, który coraz bardziej mnie pochłaniał.
-Violetta, chodź!- usłyszałam krzyk Ferro po kilku minutach.
-Po co?- zapytałam niechętnie.
-Muszę znać twoją opinię na temat jej wyglądu.
-Idę- Niechętnie wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam na górę. Już po kilkunastu sekundach zobaczyłam Franceskę. Wyglądała.... Wspaniale. Nie do poznania. Granatowa sukienka, włosy w falę, mocny makijaż, podkreślający jej oczy i usta. Na nogach wysokie-dziewięciocentymetrowe czarne szpilki, a na szyi wisiorek.
-Fran... Wyglądasz... Woow...- powiedziałam z niedowierzaniem. Lu potrafi zrobić niewiarygodne rzeczy... Zobaczyłam jak na twarzy brunetki pojawia się uśmiech, po czym sama się uśmiechnęłam.
-Muszę już iść. Dziękuję- spojrzała na Ludmiłę i ją przytuliła. Po chwili podeszła do mnie i uczyniła to samo.
-Baw się dobrze.
-Tylko wróć przed północą!- powiedziałam jak zaczęła schodzić na dół.
-W rodziców się bawicie?- zaśmiała się.
-Wiesz... Nie byłabym zachwycona jakby zapłodnił cię już na drugiej randce- powiedziała blondynka, a ja się zaśmiałam.
-Ha ha ha- spojrzała na nas z irytacją i wyszła. Spojrzałam na blondynkę i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
***
-Jak było na randce?- zapytałam Brunetkę, gdy po dwudziestej trzeciej wróciła do domu.
-Było wspaniale...- Uśmiechnęła się- Poszliśmy do restauracji, zamówiliśmy spaghetti... A później spacer z widokiem na gwiazdy..
-Mmmm... Widzę, że ten Dieguś to jakiś romantico hombre- Zaśmiała się blondynka.
-A żebyś wiedziała- wytknęła jej język, a ja ze śmiechem je obserwowałam- Dobra, powiedz, czy pogodziłaś się z Fede- zmieniła temat.
-Nie rozmawialiśmy od naszej kłótni...- Zasmuciła się.
-Pewnie chcę ci dać czas, abyś znów się na niego nie wkurzyła- powiedziałam, dając jej otuchy.
-Wiem, ale czuję, że za mocno go potraktowałam.
-Porozmawiacie sobie jutro i wszystko pomiędzy sobą obgadacie. Będzie dobrze- tym razem głos wzięła Franceska.
-Wiem- westchnęła. Po chwili usłyszałyśmy głos dzwonka. Zdziwiłyśmy się, bo kto może przyjść do nas po dwudziestej trzeciej, bez zapowiedzi i jeszcze dzwonić jak opętany?
-Może twój Romeo czegoś zapomniał- powiedziała blondynka i podeszła do drzwi, które po chwili otworzyła.
-Violetta... To chyba do ciebie- powiedziała, a ja podeszłam tam i zauważyłam Thomasa.
-Hej- uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. Chciałam mu dać buziaka, ale się odsunął- O co chodzi?- zapytałam przestraszona.
-Ty mi powiedz o co chodzi- Jego ton był trochę surowy, miał grymas na twarzy, nie wyglądał na zadowolonego...
-Nie rozumiem... Thomas.. Co się dzieję?
-Musimy porozmawiać- powiedział poważnie.
-O czym? Dlaczego przychodzisz tutaj praktycznie o północy, bez zapowiedzi. Dlaczego jesteś taki...? Co się dzieję?
-Widziałem cię z tym twoim znajomym... Leonem- zaczął, a ja bałam się usłyszeć tego, co powie za chwilę- niósł cię na rękach, śmialiście się, i rozmawialiście.
-Thomas, ja ci mogę to..
-W tedy zrozumiałem...- przerwał mi. Spojrzałam w jego oczy w których było zamieszanie, smutek, ale też niepewność- Że przy mnie taka nie jesteś.. Mówisz, że mnie kochasz, ale szczerze mówiąc, teraz nawet nie wiem, czy w to wierzę...
-Thomas, proszę cię..- na moich policzkach pojawiły się łzy.
-Nie chcę cię stawiać w niezręcznej sytuacji.. Widziałem, jak ten twój kolega się na nas patrzył, gdy się całowaliśmy- Patrzałam na niego ze smutkiem w oczach i niechętnie słuchałam tego co ma do powiedzenia- Domyślam się, że on też coś do ciebie czuję.
-Jak to 'też'?- zapytałam już totalnie przez łzy.
-Mówiłem ci już. Przy mnie się tak nie cieszysz. Widać to. Twoje oczy miały jakieś magiczne ogniki, iskierki.. Znam cię.
-Nie, nie znasz mnie. Nie znasz mnie skoro tak mówisz. Jak w ogóle tak możesz myśleć? Thomas! Zawsze byłam wobec ciebie szczera...
-Nie wiem co czujesz...- Zaczął tak, jakby nawet nie słuchał tego, co przed chwilą do niego powiedziałam- Ale chcę abyś była szczęśliwa. Niekoniecznie ze mną. Rozumiem, że nie decydujemy o własnych uczuciach...
-Jak chcesz z nią zerwać to to zrób! A nie owijasz w bawełnę, dając jej nadzieję!- krzyknęła wkurzona blondynka, która przyglądała się całej tej sytuacji.
-Znamy się od lat i dlatego mam nadzieję, że na to pytanie odpowiesz mi jak najbardziej szczerze- przytaknęłam i spojrzałam przez łzy, na niego, z najmniejszą nadzieją- Czujesz coś do niego? Jeżeli tak, to usunę się z twojego życia na zawsze. Zapomnisz o mnie. Będziesz z nim szczęśliwa, a ja wkrótce, znajdę kogoś nowego, kogoś kto zapełni pustkę po tobie. Chcę tylko, abyś była szczęśliwa...- spojrzałam na niego. W mojej głowie, w tej sekundzie pojawiły się wszystkie momenty związane z Thomasem, ale też z Leonem. Jego głos.. Te esm... Gra w butelkę... To jak się całowaliśmy... Wszystko. Moje uczucia i emocje, które w tamtych chwilach mną władały... I powróciłam do rzeczywistości. Czy ja naprawdę chcę być z Thomasem?
*** *** ***
Wiem, długość nie powala ;D
W dodatku nie ma Leonetty, ale jak myślicie, Thomasletta się rozpadnie? Podzielcie się w komentarzach!
Przepraszam za błędy !
Mam nadzieję, że Wam się podoba, bo mnie bardzo!
Buziaki!!! :**
Suzzy V.
5 komentarzy = N E X T ! ! ! (choć mam nadzieję, że będzie więcej ;p)
Boski rozdział
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego.
Zapraszam do mnie: www.vilufranludmistory.blogspot.com
Świetny rozdział!!! Niech będzie Leonetta! Nie mogę się doczekać next. Jestem ciekawa co odpowie Viola... :*
OdpowiedzUsuńŚwietny *3*
OdpowiedzUsuńUuuuuu...
Tomas się dowiedział...
Co teraz odpowie Vilu...
Ale Viola na 99,9 % czuje coś do Leosia <33333333
Violu powiedz Tomasowi, że czujesz coś Leosia i z nim chcesz być
Leoś jest przystojniejszy, mądrzejszy, skromniejszy (:D), [...]
A Tomas...
Nie wypowiem się...
Kochana ogółem jeszcze raz rozdzialik cudowny :333333333
Jeszcze więcej takich :********
Piszesz świetnie <3333333333
Czekam na next ^^
Buziaki :***********
Super z niecierpliwością czekam na next :)
OdpowiedzUsuńCzadowy czekam na kolejny next
OdpowiedzUsuńBoski :*
OdpowiedzUsuńNienawidze Thomasoletty :/
Kocham Leonette i na nia czekam <3