wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 8 "To nie była randka!"

Rozdział dedykowany dla każdego, kto skomentował wczorajszą notkę ! :*

Obudziłam się dziś w wyśmienitym humorze. No tak, wczoraj byłam na wspaniałej kolacji z moim chłopakiem. Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie i leniwie podeszłam do szafy. Spojrzałam za okno, aby wybrać sobie strój, pasujący do pogody. Już po kilku minutach wybrałam top w kwiaty i białą spódniczkę. Włosy natomiast uczesałam w luźnego koka, a na nogi założyłam sandały na koturnie. Spojrzałam jeszcze kątem oka na zegarek, który wskazywał punkt ósmą i wyszłam z domu. Tak jak zawsze szłam parkiem. Podziwiałam naturę, wokół mnie są kwitnące kwiaty, na drzewach śpiewają ptaki, a co jakiś czas widzę wiewiórkę, która skacze z drzewa na drzewo. Po chwili zauważyłam męską sylwetkę zbliżającą się w moim kierunku, uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. 
-Nie sądziłam, że cię tu spotkam- zaczęłam i się uśmiechnęłam. 
-Ja za to miałem cichą nadzieję, że to się wydarzy- zaśmiał się. 
-Co tu robisz? 
-Diego jakoś zniknął rano, więc wyszedłem na spacer, a ty? 
-A ja, zawsze spaceruję- uśmiechnęłam się. Pomiędzy nami była niezręczna cisza. 
-To... Pospacerujemy razem?- zapytał po kilku minutach, aby ją przerwać. 
-Dobrze- uśmiechnęłam się. Wolno chodziliśmy i rozmawialiśmy na temat różnych głupot- Od jak dawna śpiewasz?- powróciłam do mojego ulubionego tematu z serii 'O Leonie'
-Długo. Jakoś od dziecka. Czemu pytasz? 
-Bo nadal w głowie mam, jak śpiewasz. 
-Chciałbym kiedyś usłyszeć jak ty śpiewasz. 
-Nie, nie chciałbyś- zaśmiałam się. Nigdy nie śpiewałam i nie mam zamiaru śpiewać. To nie moja bajka. 
-Jeszcze kiedyś zaśpiewamy razem. Zobaczysz- puścił mi oczko, a ja się cicho zaśmiałam. 
-Powodzenia- odpowiedziałam sarkastycznie.


***

-Ejj...- zaczął Leon, a ja spojrzałam na niego zdziwiona- Czy to nie jest Diego i Franceska?- zapytał, a ja spojrzałam w tamtą stronę. Na ławce, obok bruneta siedziała Fran. Czemu mi nic nie powiedziała?! Zaczęli rozmawiać i co chwilę się śmiać. Chwilę później on ją pocałował. Nie mogłam w to uwierzyć. Fran w końcu zapomni o Marco i będzie mogła dzielić swoje szczęście ze wszystkimi wokół siebie.
-Chodźmy już- powiedziałam- Niech zostaną sami- powiedziałam i poszliśmy dalej. Na szczęście nas nie zauważyli, byli zbyt zajęci sobą, aby rozglądać się dookoła czy nikt tego nie widzi. Zaczęliśmy, znów, powoli spacerować. Po chwili się potknęłam i upadłam. 
-Nic ci nie jest?- zapytał przestraszony.
-Nie- próbowałam wstać, ale mi się to nie udawało, więc mi w ostateczności pomógł. Zaczęłam iść jeszcze wolniej i trochę kulałam. Świetnie! Jaka ze mnie pokraka. Chodzić nie umiem! Chłopak po chwili wziął mnie na ręce. Protestowałam, bo nie miałam najmniejszej ochoty iść, do lekarza, ale on był nieugięty. Z drugiej strony to słodkie, że się o mnie martwi... Ogarnij się! Masz chłopaka! A to TYLKO znajomy ! 
-Zaraz będziemy. 
-Nie chcę iść do lekarza!
-Ale musisz. Może to jest skręcenie, poza tym, masz obtarte kolano, a nie mam przy sobie niczego, żeby to opatrzyć.
-Ale Llleon...- zaczęłam marudzić. 
-Żadnego ale, za pięć minut będziemy.

***

-To tylko skręcenie. Zrobić to, co wcześniej mówiłem i uważaj na siebie następnym razem- powiedział lekarz, a my pokiwaliśmy głową, pożegnaliśmy się i wyszliśmy z jego gabinetu.
-I widzisz? Mówiłam, że to nic takiego! 
-Ale mogło być gorzej- westchnęłam.  
-Dobra, odprowadzę cię do domu. 
-Nie musisz. Wiem, gdzie mieszkam. 
-Ale będę miał pewność, że się kolejny raz nie wywróciłaś.
-Nie jesteśmy razem, nie musisz się o mnie tak troszczyć. 
-Ale mogę się o ciebie troszczyć. 
-Możesz- westchnęłam. Szliśmy powoli, nie odzywaliśmy się do siebie. 
-Niedługo święta- zaczął temat po kilku minutach. 
-Wiem- odpowiedziałam krótko. 
-Gdzieś się wybieracie, z dziewczynami? 
-Nie wiem. Chyba nie, a dlaczego pytasz? 
-Z ciekawości- odparł. 
-A wy macie jakieś plany? 
-Naszym planem jest siedzieć w domu i grać na konsoli. 
-No rzeczywiście. Święta marzenie- zaśmiałam się. 
-Nie rozumiem dlaczego są te wszystkie przygotowania... Te potrawy, te tradycje.. Jak będziemy głodni to sobie zamówimy Pizze. 
-Zrozumiesz jak dojrzejesz- zaśmiałam się, a on popatrzył na mnie z oburzeniem. 
-Czy sugerujesz, że jestem niedojrzały?!
-Tak- wybuchłam śmiechem gdy zobaczyłam jego minę.
-Ej! Bo się obrażę.
-Proszę bardzo- powiedziałam i przyśpieszyłam kroku, abyśmy szli oddzielnie. 
-Dobra, nie- przyśpieszył kroku, aby mnie dogonić. Spojrzałam na niego z irytacją i szliśmy dalej.

***
-Do zobaczenia- powiedziałam i weszłam do domu. 
-Pa- pożegnał się i odszedł od furtki. 
-Jestem- krzyknęłam wchodząc do domu, ale nikt mi nie odpowiedział wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni. Wyjęłam miskę, płatki i mleko i składniki już po chwili znalazły się w naczyniu. Wyjęłam jeszcze łyżkę i poszłam do salonu, a tam przed TV siedziała Franceska.
-Hej- spojrzałam na nią.
-No hej- spojrzała na mnie. 
-Gdzie byłaś rano? 
-W parku. 
-Wyobraź sobie, że ja też. I widziałam cię z Diego. 
-Tak się składa, że ja widziałam cię z Leonem- uśmiechnęła się. 
-Czemu się tak uśmiechasz?
-To było bardzo romantyczne!- zaczęła piszczeć, a ja na nią spojrzałam niezrozumiale. 
-Jak.. całowałaś się z Diego? 
-Jak on cię wziął na ręce!
-Wziął mnie bo... 
-Bo ty mu coś powiedziałaś. Pewnie, że jesteś zmęczona, wiem, ale to i tak było urocze z jego strony! Będziecie idealną parą!-zaczęła piszczeć, a ja patrzałam na nią i słuchałam jej starając się nie wybuchnąć śmiechem. 
-Fra...- próbowałam jej przerwać, ale nic z tego. 
-Obiecuję! Nic nie powiem Thomasowi!
-Fra...
-Twoje życie jest jak z serialu... Masz chłopaka, a później przypadkowo poznajesz kogoś innego, zakochujecie się w sobie i spotykacie się potajemnie, a ty jeszcze nie wiesz kogo masz wybrać. 
-Fran!- przerwałam jej w końcu, a ona spojrzała na mnie z uśmiechem. 
-Tak?
-Wziął mnie na ręce bo się potknęłam i wywróciłam. Trudno mi się chodziło! 
-I nie uważasz, że to jest romantyczne?!- westchnęłam.
-Lepiej mów o czym gadałaś z Diego. 
-Powiedział, że jestem najwspanialszym co go mogło spotkać w życiu. 
-Przecież wy się nawet miesiąca nie znacie! 
-I to jest słodkie, nie? To nie jest  przypadek, to jest przeznaczenie!
-Taaak.... Fran. Taak... 
-Tak samo jak ty i Leon. 
-Nie! Koniec tematu o mnie i Leonie! My nigdy nie będziemy razem.
-Nawet jakby był ostatnim mężczyzną na ziemi? 
-Eeee... Nawet wtedy! 
-Uważaj bo uwierzę!- chciałam już coś powiedzieć, ale do pokoju wbiegła wkurzona blondynka.
-Nawet nie próbuj mnie przepraszać!- wrzasnęła, a zaraz za nią do pokoju wszedł Fede. 
-Ale to nie tak! Ludmi!
-Nie mów tak do mnie!- warknęła. 
-Nawet nie dałaś mi się wytłumaczyć!
-To już nie mój problem! 
-Wylałem przez przypadek na nią sok!
-Akurat na śliczną brunetkę o długich nogach i włosach! Do tego o złotym sercu i wspaniałym głosie.
-Tak!
-I dlatego poszedłeś z nią na randkę?!
-To nie była randka! Przeszliśmy się parkiem, a później w przeprosiny kupiłem jej lody!
-A przypomnij mi, jak wyglądała nasza pierwsza randka!- krzyknęła. 
-Byliśmy w parku, a później kupiłem ci lody- spuścił głowę.
-Właśnie! Więc teraz mi nic nie mów! Wyjdź!- krzyknęła. Podeszłam do Fede z pustą miską, aby ją za chwilę zanieść do kuchni. 
-To się wkopałeś braciszku- poklepałam go po ramieniu i weszłam do kuchni.

*** *** ***
Dawno, nie pisałam, więc nie bijcie mnie za to! Poza tym musiałam wymyślić coś, bo wcześniejsze pomysły mi uciekły :C
Czytaliście wcześniejsze rozdziały?
Zapraszam do wzięcia udziału na OP na moim drugim blogu, więcej informacji --> KLIK
Piszcie w komentarzach, czy wam się podoba! 
WESOŁYCH ŚWIĄT !!!
Do następnego :*
Suzzy V. 

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział
    Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  2. super czekam na nexta
    Pozdro ~Julia~

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega! Dziś dopiero zaczęłam czytać i przeczytałam jesteś super wiedziałam o tym blogu z twojego drugiego ale nie mogłam czytać bo go zablokowałaś ale fajnie że odblokowałaś bo jesteś super i wszystkie twoje OS i rozdziały są świetne i będę je czytała zawsze

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !