wtorek, 21 października 2014

Rozdział 2 "Przepraszam?"

Jedyne co robiłam, to błagałam w myślach, by nie zwrócił na mnie żadnej uwagi, by mnie nie rozpoznał.. Nie mam ochoty dziś na takie rozmowy.. Odwróciłam na chwilę głowę, by zobaczyć czy patrzy na mnie, na szczęście rozmawiał przez telefon. W końcu go minęłam i odetchnęłam z ulgą. 
-Nie spodziewałem się, że cię tu spotkam- usłyszałam głos zza siebie. Odwróciłam się i ujrzałam jego. 
-Ja tak samo- odpowiedziałam obojętnie.
-Nie uważasz, że powinniśmy porozmawiać? 
-Nie. A teraz przepraszam, nie mam czasu na takie rozmowy, a tym bardziej z tobą. 
-Udajesz niedostępną? Lubie takie- powiedział niby seksownym głosem. 
-Nie oszukuj siebie.. Ty lubisz każdą lale, która ma cycki- powiedziałam i chciałam iść dalej, ale oczywiście on mi nie pozwolił. 
-Nic o mnie nie wiesz
-Ty tak samo- skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. 
-Możemy to zmienić..- szepnął i się do mnie przysunął. 
-Chyba nie wiesz, że mam chłopaka- odsunęłam się i spojrzałam na niego. 
-Masz chłopaka, a my wylądowaliśmy w łóżku? Ciekawa historia- zaśmiał się. 
-Odczep się ode mnie- warknęłam i poszłam dalej. Czy on mi naprawdę musi niszczyć taki piękny dzień?

***
Wróciłam do domu i zauważyłam Lu jedzącą śniadanie. 
-Gdzie byłaś?- zapytała gdy mnie ujrzała. 
-Na spacerze.. Wiesz, że kocham takie chwile- uśmiechnęłam się. 
-Na spacerze? Jest godzina jedenasta- powiedziała, a ja spojrzałam na zegarek. Rzeczywiście.. Na spacerze może mi się troszkę zeszło, ale co się dziwić po takiej rozmowie? 
-Bo to był długi spacer- zaśmiałam się- Gdzie Fran? 
-Poszła się spotkać z kuzynką, która przyjechała tu na kilka dni- odpowiedziała i wróciła do poprzedniej czynności, którą było jedzenie sałatki. 
-Kiedy wróci?
-Nie wiem. Mamy cały dzień dla siebie!- krzyknęła i się uśmiechnęła. 
-To co tym razem wymyśliłaś?- zapytałam znudzona. 
-Coś niesamowitego!
-Mam nadzieje, że tym razem to będzie coś lepszego niż ostatnio. Po ostatnim twoim wspaniałym pomysłem chciało mi się wymiotować- powiedziałam i spojrzałam na nią. Ta się jedynie zaśmiała i spojrzała na mnie z uśmiechem. 
-Przejdziemy się rynkiem nad staw, do tamtej 'plaży'- powiedziała i czekała na moją odpowiedź. 
-Okej. Tylko mam nadzieje, że pójdziemy wieczorem, wiesz, że uwielbiam podziwiać tam zachody słońca. 
-Wiem, wiem.


***

Zbliża się godzina dziewiętnasta. Franceski nadal nie ma, dlatego postanowiłyśmy, że nad staw pójdziemy tylko we dwie.
-Jesteś gotowa?!- krzyknęłam do Lu.
-Poczekaj, maluje się
-Idziemy na spacer, nie na dyskotekę!
-Wszędzie trzeba ładnie wyglądać- krzyknęła, a ja usiadłam na kanapie i włączyłam TV. Znając blondynkę, w łazience będzie jeszcze z jakieś dwadzieścia minut... 
-Jestem!- powiedziała, a ja spojrzałam na zegarek.
-Wow, w piętnaście minut- uśmiechnęłam się sztucznie i poszłyśmy w stronę drzwi. 
-To i tak dobry czas- odpowiedziała i wyszłyśmy. Szłyśmy powolnym krokiem po rynku i patrzyłyśmy na wszystko dookoła. Na ludzi śpieszących się nie wiadomo gdzie, na młode pary, na małe dzieci bawiące się w berka.. Po prostu na wszystko. 
-Myślisz, że z Thomasem założysz rodzinę?- zapytała tak po prostu. 
-Na chwilę obecną to tak. Ale wiesz.. Wszystko może się zmienić- westchnęłam. 
-Coś dziwna jesteś... 
-Dlaczego?
-Jeszcze tydzień temu, przez cały dzień gadałaś jaki to on boski, a teraz nawet nie wiesz, czy chcesz być z nim do końca życia. 
-Nie powiedziałam tak!
-Powiedziałaś!- zaśmiała się- Kogoś poznałaś? 
-Ja?! 
-No, a do kogo mogę mówić? No jasne, że ty!
-Nie. Kogo miałabym poznać? 
-No nie wiem.. jakiegoś chłopaka? 
-Daj spokój Lu.. 
-Tylko się zapytałam- podniosła ręce do góry, w geście obronnym, a ja się cicho zaśmiałam-Idę do łazienki, poczekaj- powiedziała gdy przechodziłyśmy kolo naszej ulubionej restauracji. Stanęłam nie wiadomo czemu na środku deptaku i czekałam, aż wróci
-Nie uważasz, że to przeznaczenie?- usłyszałam, a gdy się odwróciłam, po raz kolejny zauważyłam bruneta.
-Nie- odpowiedziałam oschle.  
-Wiesz, nie obraziłbym się, gdyby było trochę milej- powiedział, a ja stanęłam do niego przodem. 
-Przepraszam?- spojrzałam na niego, a on wykonał jeden krok w przód. Staliśmy blisko siebie. Stanowczo za blisko siebie.. Położyłam swoją prawą dłoń na jego torsie i próbowałam go odsunąć od siebie, ale nie udawało mi się to- Lepiej już idź.. Nie chcę aby moja przyjaciółka nas zobaczyła.. 
-Ja jakoś nie mam ochoty się nigdzie ruszać.. 
-Nawet mnie nie znasz.. 
-Musimy to zmienić.  
-Nie. Nie musimy, a teraz idź. 
-Więc do zobaczenia- powiedział i mnie pocałował w policzek. Dlaczego to zrobił? Przecież nie jesteśmy dla siebie nikim ważnym. 
-Wszystko widziałyśmy- powiedziała Lu, która przyszła razem z Fran. 
-Fran? Skąd się tu wzięłaś? Byłaś tu z kuzynką?- zapytałam udając głupią. 
-Z kuzynką się nie spotkałam, ale za to spotkałam fajnego chłopaka.. 
-Czyżbyś się zakochała? 
-Nie! Poza tym.. Dlaczego rozmawiałaś z Leonem?
-Leonem?- zapytałam. 
-No tak, z Leonem.. A co? Nie wiesz z kim rozmawiasz?- zaśmiała się. 
-Skąd go znasz? To ten chłopak, który ci się podoba? 
-Nie!- zaprzeczyła- To przyjaciel chłopaka, którego lubię. 
-Tak. Bardzo lubisz- powiedziała Lu i się zaśmiała. 
-A teraz mów skąd znasz Leona?- dopytywała się Włoszka. 
-Więc już wiem kogo poznałaś- powiedziała blondynka, a ja spojrzałam na nią złowrogo. 
-Leon.. to. Tylko znajomy, nikt ważny. 
-Już widziałyśmy jaki on jest 'nie ważny'...
-Naprawdę! 
-Jeszce chwilę, a byście w łóżku wylądowali!
-Co?! Nie!- oburzyłam się- Do tego by nigdy nie doszło. Nigdy- powiedziałam spokojniej. 
-Widziałyśmy jak na niego patrzysz.. I jak on patrzył na ciebie
-To mnie naprawdę nie interesuje..- westchnęłam- idziemy? 
-Tak- odpowiedziały równocześnie i zaczęłyśmy iść w stronę stawu.

***

Siedzimy na piasku i podziwiamy zachód słońca. Czerwonawe niebo, wygląda naprawdę bajecznie.
-O czym myślisz?- zapytała blondynka.
-O niczym ważnym..
-Na pewno?
-Tak, a o czym mam myśleć?
-Może o tym Leonie?
-Taa.. Jasne- odpowiedziałam z ironią.
-No co? Przystojny- powiedziała, a ja spojrzałam na nią zabójczo- Sama prawda.
-Jest dużo przystojnych chłopaków.
-Coś się pomiędzy wami stało?
-Dlaczego pytasz?
-Bo jesteś do niego wyjątkowo dziwnie nastawiona.
-Wydaje ci się.
-To co w nim lubisz?
-Musimy znów to przerabiać?- westchnęłam.
-Nie pytaj, tylko odpowiadaj! Co w nim lubisz?
-Nic- odpowiedziałam krótko.
-A czego w niem nie lubisz?
-Tego, że jest uparty, natrętny i wredny.
-Fran!- zawołała, a Włoszka spojrzała się na nas- chodź tu- powiedziała, a ta grzecznie wykonała polecenie- Znasz Leona?
-Trochę, a co?
-Czy on jest uparty, natrętny i wredny?
-Nie.. Jest bardzo miły i pomocny.
-Więc mów co się stało- obie spojrzały na mnie. Westchnęłam.
-Nic się nie stało. Po prostu go nie lubię.
-Albo go kochasz!- powiedziała blondynka, która chyba myślała, że właśnie taka jest prawda bo się szeroko uśmiechnęła
-Co?! Czy zawsze musi się coś dziać? Po prostu go nie lubię..
-Najpierw cię całuje w policzek.. Mówisz, że to znajomy, nikt ważny, a teraz po prostu go nie lubisz? Kochasz go, ale chcesz to uczucie od siebie oddalić, bo wiesz, że masz Thomasa!
-Ty chyba za dużo filmów się naoglądałaś.
-Ja po prostu wiem, że coś się dzieje, a ty nie chcesz nam powiedzieć.
-Nic się nie dzieje.
-Znamy cię. Zawsze tryskasz pozytywną energią, jesteś pomocna i dobra. U każdego potrafisz znaleźć wiele pozytywnych cech, a u niego nic. Pustka.
- Ja po prostu.. Nie chce o tym mówić.
-Wiesz, że ci pomożemy.. Zawsze.
-Wiem.. Dziękuje wam..
-Powiedz co się stało..
-Ja z nim spałam, rozumiecie? Obudziłam się w jego domu, nawet nie wiem jakim cudem tam się znalazłam. Oboje byliśmy bez ubrań więc wiadomo do czego doszło. To było po dyskotece.. Ja tego nie chciałam..- powiedziałam i zaczęłam płakać

*** *** ***
Oto rozdział 2!
Na początku chciałyśmy bardzo podziękować, osobom, które skomentowały rozdział 1 ;)
Skoro już wiecie o co chodzi w opowiadaniu to zapraszamy na zakładkę "Pytanie do bohatera"
Do następnego :*
K.V&S.V

2 komentarze:

Każdy komentarz motywuje mnie do dalszej pracy !